niedziela, 23 sierpnia 2015

Cień

Na początku jest świetnie . 17 przyjaciółki . Impreza . Muzyka. Dobra zabawa.Chłopcy . Alkohol. Potem trochę gorzej . Powrót do domu .  Trasa czy las ? Wybieram drugą opcję . Ciemna ścieżka . Jedynymi towarzyszami w mroku są drzewa i puchacz siedzący na pobliskim Dębie .

Mijają minuty . Czuję na sobie czyjś wzrok . Odwracam się i oddycham z ulgą . To tylko ptak. Przyglądam mu się . Wydaje się dziwnie znajomy . Podnoszę zimy kamien o chropowatej strukturze i rzucam nim w sowę .
- Uciekaj - krzyczę .
Rozpościera skrzydła  i odlatuje zataczając koło .

Brnę przed siebie. Zza drzew wyłania się księżyc . Pełnia. Wyjmuję komórkę i sprawdzam godzinę . Wyświetlacz ukazuję :
43 nieodebrane połączenia - Tata ,Mama , Chris.
 Lecz nie to przykuwa moją uwagę . Spoglądam na godzinę i głośno przełykam ślinę . W oddali słychać wycie .
 Krzyczę i zaczynam biec. Po kilkunastu metrach padam na kolan i opieram się plecami o pobliskie drzewo .
- To tylko pies, to tylko pies- besztam się w myślach . Przecież w naszych lasac nie ma wilków , a wilkołaki nie istnieją .

Winę zwalam na wybujałą wyobraźnię i idę dalej . Moje kroki odbijają się od podłoża .Przez leśne gałęzie widzę światło .
- Dom - myślę   i nieruchomieję . Gęsia skórka oplata moje ramiona niczym wąż . Odwracam się . W nocnym mroku widzę parę żółtych ogromnych oczu . Biegnę w stronę budynku .  Nie słyszę pościgu , lecz nie zatrzymuję się póki nie dopadam framugi drzwi i z hukiem wpadam do domu . Zaryglowuję drzwi i omijam stojących w progu rodziców.
- Jutro - rzucam chcąc uniknąć długiego kazania.
    Szykuję się do spania . Na szafce nocnej kładę tabletki przeciw bólowe oraz szklankę wody . Wdrapuję się pod kołdrę i sięgam po wyłącznik od lampki. Spoglądam w okno i widzę ogromnego ptaka .  Puchacz wpatruję się we mnie z ogromną intensywnością.
 - Mój cień - myślę i gaszę wyłącznik .